Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 7 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
131
237
591

-354
W tym roku:
Last year:
26591
93788
-67197
Strona główna Uczestnicząc w Liturgii

2024.03.06 Środa III Tygodnia OPP
22 dni do Paschy
Pwt 4, 1. 5-9
Mt 5, 17-19

Był czas pustyni, robienia miejsca, nowego miejsca dla Boga.
Pytanie, po co to robię.

Był czas wchodzenia i przebywania na Górze.
Pytanie, dokąd mnie to zaprowadzi.

Jest czas wchodzenia wgłąb.
Pytanie o napęd do życia.

Dziś porusza mnie Słowo w 4 wymiarach.

Pierwszy to czas Mojżesza, który daje ludowi przestrogi życiowe.
Uczy naród słuchania Tory.
Bo ono jest pierwsze. Prawo.
Tora jest jak koszula ciału człowieka. Jest tak blisko, jak sam Bóg, który przez nie daje obietnice błogosławieństwa życia.

Mojżesz ma budzik w ręku.
Obudź się.
Tora jest jak twoja koszula, którą zakładasz co rano.
To twoja tożsamość.
Bez niej jesteś nikim.

Mojżesz daje ludowi kompas. 
Tora jest kompasem, powiedzie cię drogą do celu, do ziemi obietnicy.
Ale Tora nie jest sama dla siebie. Ona ma przenikać do twojej duszy, ma dotykać tego, co najważniejsze w twoim sercu - Przymierza.
„ Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy, by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków".
To jest Przymierze - osobisty ślub, relacja z Bogiem.
Strzeż jej „bardzo”.
Bez Przymierza Tora jest tylko zewnętrznym kodeksem prawnym z zakazami.
Staje się koszulą z ołowiu.

Drugim wymiarem jest czas Jezusa, który zgromadził koło siebie wszystkich przedstawicieli swego Ludu na Górze Błogosławieństw.
On jest Słowem Boga, Jego Torą.
On jest Księgą życia z Apokalipsy, którą tylko On może otworzyć, bo Sam nią jest.
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.”
On jest wypełnieniem Tory.
W Nim otwiera się znaczenie tego, co zostało zapisane.

Dlatego Jezus przestrzega dziś słuchaczy przed zatrzymywaniem się na słowie pisanym, na intelektualnym roztrząsaniu litery, która sama w sobie jest martwa.
W Nim każda „jod”, każda „waw”, dwie mało znaczące litery alfabetu hebrajskiego, które nieraz opuszczano, nie ulegną zmianie, aż On je wypełni Sobą do końca. Przez nie objawia się miłość Ojca.

Jezus chce obudzić.  Jezus przeciwstawia się wszelkiemu zewnętrznemu legalizmowi, roztrząsaniu problemów, jałowym dyskusjom i polityce religijnej.

On chce dotrzeć do serca.
Chce, aby Jego nauka, Jego Tora była wypisana nie na zewnętrznej koszuli, ale w samym sercu każdego ucznia.

Trzeci wymiar jest domyślny. Jest niesiony przez apostoła Mateusza, autora Ewangelii.
Pisze tę księgę dla Kościoła, którego zna.
Przypomina im mocno naukę Jezusa, bo jest świadkiem jak jego wspólnota stygnie. Dostrzega, jak na pierwszy plan życia chrześcijańskiego znów wychodzą „faryzejskie” spory o obrzezanie, zwyczaje, jak nauczanie w synagogach znów wtłacza uczniów Jezusa w literę Prawa.
Serce uczniów obrasta w rytualizm, w „zewnętrzną koszulę”, w obłudę, pozoranctwo.

Mateusz krzyczy do wspólnoty - Patrzcie na naszego Pana, On jest ogniem nieugaszonym. Obudźcie się.
Znajdźcie na nowo kompas ????, drogę, dajcie kształtować swoje serce ogniem Ducha a nie tłuszczem martwej litery.

I ostatni wymiar.
To ja. To moja wspólnota, Kościół dziś.
Słowo przez duże S, wyrywa mnie z mojej „zewnętrznej koszuli”. Chce przejść ze mną przemianę „ od środka”.
Zawsze istnieje wielka pokusa, abym została „ na zewnątrz”.
To taka wygodna i bezpieczna postawa. Czytałam słowo, pomodliłam się, byłam na Mszy św.
I co? I nic. Jutro to samo.
Wszystko jest zachowane w najlepszym porządku. Sama duchowa przyjemność, która wszystko czyni zewnętrzne.
Zostaję „na zewnątrz” w moim słuchaniu, w mojej modlitwie, w relacjach z innymi, w emocjach, w pracy i hobby.

Znasz to?
Kiedy słowo staje się literą, małą literą, kiedy wspólnota staje się miejscem ścierania się różnych frakcji, ambicji, poglądów, kiedy najważniejszym zwrotem jest „jak powinno być według mnie”?
Ja znam. W sobie.

gn

2024.03.01 Piątek II tygodnia OPP
26 dni do Paschy
Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28
Ps 105 (104), 16-17. 18-19. 20-21
Mt 21, 33-43. 45-46

Izrael miał wielu synów. Wszyscy sprawiali mu kłopoty.
O jedenastu źle mówili  ludzie a jeden był donosicielem i miał pełne pychy sny, o których opowiadał. Wzbudzał on oburzenie i niechęć a nawet nienawiść wśród braci.

Gospodarz założył winnicę. Był bardzo bogaty. Włożył bardzo dużo trudu w to, aby przyniosła mu obfity plon.

Patrząc z perspektywy czasu jedna niewinna decyzja, może nawet kiedyś też podejmowana na zasadzie - zawsze to robiłem i się udawało....,zaważyła na całym życiu.

Izrael wyprawił najukochańszego syna Józefa do braci pasących stada w górach.
Ta jedna z wielu podjętych decyzji, stanie  się tragedią jego życia. Największą stratą, stratą ukochanego syna.
Właściciel oddał ukochaną winnicę w ręce dzierżawców. Wyjechał.
Strata w jego wypadku nie dotyczyła tylko winnicy i sług, ale przede wszystkim syna.

Ominięto dzisiaj w historii Józefa mały fragment. Józef błądził po górach, aż spotkał człowieka, który go zapytał - „Czego szukasz?” Józef odpowiedział - „Szukam moich braci.”
Ma 17 lat. Jest posłuszny woli ojca, przyjął ją jak swoją własną. To Jakub polecił mu odszukać braci, którzy go nienawidzą.

Syn właściciela jest posłuszny woli ojca, przyjmuje ją za swoją własną. Jedzie odebrać pełnym chciwości zarządcom to, co od zawsze należało do ojca. Syn wie, że konsekwencje tej decyzji mogą zakończyć jego życie tak, jak życie sług.

Jezus mówi o sobie, że jest odrzuconym przez budowniczych świątyni kamieniem węgielnym.
Czym jest kamień, głowica węgła?
To blok kamienny scalający dwie ściany narożne. To bardzo ważny blok. Musi być bez zarysowań, wytrzymały i mocny, inaczej cała budowla runie. Trudno go rozpoznać wśród nieobrobionych bloków skalnych. Budowniczowie świątyni w Jerozolimie odrzucili taką skałę jako nieprzydatną, za słabą. Doświadczony budowniczy zobaczył w niej potencjał i właśnie ją użył jako głowicę węgła i to była właściwa decyzja.

W obydwu opowieściach aż się kotłuje od ludzkich emocji.
Od miłości po nienawiść. I od czynów podejmowanych pod wpływem tych emocji. Szukanie, odbieranie własności, sprzedaż, mord.
Wydaje się, że to one rządzą wydarzeniami....
Nic bardziej mylnego.

Punktem kulminacyjnym w życiu Józefa nie jest moment wydania wyroku śmierci przez braci.
Podobnie, jak w czasie składania ofiary z syna Abrahama, nie może on zginąć. Ofiara Izaaka zapowiada inną Ofiarę. Wyrok śmierci na bracie, zapowiada inny Wyrok Śmierci.
Józef zostaje sprzedany przez braci.
Jezus zostaje sprzedany przez ucznia.

Punkt kulminacyjny w życiu Józefa, to moment ujawnienia się przed braćmi w Egipcie. Jego słowa wieńczą, tłumaczą całą historię. Dzięki nim, Józef okazuje się świadomy swojego powołania przez Boga.
Powie on - „Jestem waszym bratem.... Bóg wysłał mnie tu przed wami....”
Tak długo szukał swoich nienawidzących braci aż ich odnalazł w miłości.

Punkt kulminacyjny w życiu Jezusa?
To nie wyrok śmierci i wykonanie go na Nim.
To bycie odrzuconą, bo niezdatną skałą do budowy świątyni.
Jego nie ma w świątyni budowanej przez arcykapłanów i faryzeuszy. To On, którego odrzucili ci budowniczowie, stanie się główną skałą Nowej Świątyni Boga, głowicą węgła.
To On, którego zabiją, odzyska winnicę.

A ja dziś?
Co to znaczy dla mnie?

Jezus, to nie jest przypadkowy Prorok, Nauczyciel, Uzdrowiciel.
To zapowiadany Mesjasz, który odszukał, odzyskał braci w miłości.
To Fundament, najważniejsza, najmocniejsza skała swoją słabością, jaką jest  posłuszeństwo, w miłości zbawczej Ojca.

Moja historia życia z pozoru rządzona przez przypadki, trudności, straty, słabości, emocje... zmierza do celu. Do domu Ojca.
On wykorzysta każdą ułomną drogę, każdy słaby element, aby mnie tam doprowadzić.
Wszystko w moim życiu jest Łaską. Nawet to najtrudniejsze na dziś, przynoszące mi cierpienie i ból.
Czy chcę dziś współpracować z Łaską?

Ps. Tyle razy robiłam wypad na pustynię.
Ale najtrudniej jest być tam pierwszy raz.
Tyle razy wchodziłam i przebywałam na Górze.
Ale najtrudniej było pierwszy raz.

Tydzień dobiega końca.
Najtrudniej być kolejny raz na pustyni, ale jakby pierwszy raz.
Najtrudniej być znów na Górze, ale jakby pierwszy raz.
Przygotowanie do Paschy 2024.
Wszystko już było, ale tu i teraz jest pierwszy raz.
????????????????
2024.02.23 Piątek I tygodnia OPP
32 dni do Paschy.

Na górze Synaj Bóg zawarł z ludem Przymierze.
Lud dostał od Boga przykazania po to, aby ich znajomość chroniła ich przed powrotem do niewoli, aby były drogą do Ziemi Obiecanej.

Jezus stoi na górze wśród tłumu słuchaczy. To Jego lud.
Odwołuje się do tamtego Przymierza i do przykazań.

I daje nowy nakaz:
"Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego.”

Uczeni w Piśmie byli interpretatorami Prawa. Oni dołożyli do synajskich przykazań 613 uściśleń (niektórzy mówią, że to jest suma: 248 - bo tyle jest kości w ludzkim ciele + 365 dni w roku ). Faryzeusze byli tymi, którzy w sposób doskonały wypełniali to Prawo - tak w każdym razie myśleli o sobie. Tylko oni czuli się zwycięzcami, sprawiedliwymi.

Czujesz to zderzenie ze skałą?
W jaki sposób moja sprawiedliwość ma być większa od nich?
W jaki sposób unieść jeszcze bardziej wymagające prawo Jezusa?
Kto będzie sprawiedliwy?
Jak pokonać w sobie gniew, spojrzenie...

Czujesz całą grozę stwierdzenia, że nie wejdziesz do królestwa Bożego, bo nie jesteś w stanie pokonać nawet uczonych i faryzeuszy a co dopiero zadowolić Jezusa?

Nie ma tu żadnej ukrytej kamery, znieczuleń itp.

Poczuj zderzenie za każdym razem.
Jak kogucik do skały. Nie oszukuj się.
Nie wejdziesz.

A może Jezusowi nie chodzi o pokonanie faryzeuszy we własnym poczuciu sprawiedliwości?

Może nie chodzi tylko o stwierdzenie, że nie ma sprawiedliwego ani jednego, czyli zawsze żyjesz w grzechu…!!
Ale
jak się lepiej postarasz…,
może dasz radę….
dasz radę… jak nie ty, to kto?

Chcesz być równym partnerem Przymierza?
Jeśli dasz radę sam być sprawiedliwym, to po co ci zbawienie?, po co ci przymierze?…

Jezus mówi dziś do mnie: skup się na własnym oddechu...
Oddychaj.
Ja Jestem.
W centrum Przymierza.
Zmień zawody.
Nie skupiaj się na skale.
Nie szukaj z nią zwycięstwa.
Wyrównaj ze Mną swój oddech.

„Oficjalna religijność (według uczonych w Piśmie i faryzeuszy) zazwyczaj sprowadza się do wytknięcia błędu, a potem wybaczania winy. Jest to bardziej zarządzanie grzechami niż proklamowanie wizji pełni człowieczeństwa, które sięga poza życie doczesne.(Jezus wychodzi poza formalizm, legalizm i minimalizm, prowadzi do serca, do pełni, do królestwa).
Ego (moje ego, stary człowiek, miara faryzejska) zasklepia się wokół problemów (jak pokonać skałę, jak zwyciężyć własnymi siłami, albo z pomocą. Byle osiągnąć cel, mój cel.)
Duch (nowy człowiek) skupia się i jest poruszany poczuciem sensu.” O. R Rohr

Jezus zaprasza mnie do „wewnętrznej podróży”, w której nie walczę ze skałami, aby je zdobyć dla siebie.
Zaprasza do tego, aby dać się uwalniać, uzdrawiać z tego, co jest tylko zewnętrznym ubrankiem starego człowieka.

Jestem zbawionym grzesznikiem.
Czas, by mój grzech nie wpychał mnie w depresję a zaczął mi służyć ku większej miłości, ku większej ufności, ku większej nadziei w Jezusie moim Zbawcy.

2024.02.21 Środa I tygodnia OPP
34 dni do Paschy.
Jon 3, 1-10
Łk 11, 29-32

Powołaniem Jonasza było głoszenie nawrócenia Niniwie. Jonasz był nieposłuszny Bogu. Uciekał od życia, od własnego powołania.

Doświadczył trzech dni życia w śmierci.
A potem śmierć go wypluła z powrotem, aby mógł wykonać misję.
Jonasz dostał drugą szansę.

Czego musiał dokonać Bóg, aby Niniwa mogła dostać swoją szansę?
Na kim bardziej zależało Bogu?
Na Jonaszu, czy na Niniwie?

Mleko się rozlało.
Wieść się rozeszła.
Wieść nie o tym, że zbliża się Jonasz, ale o tych Trzech Dniach.

Jonasz nadal nie jest przekonany. Jego te trzy dni nie przekonały.
Idzie i głosi, ale tak jakby mówił: - zobaczysz, i tak nic z tego nie będzie....

Dla Niniwy Znak Trzech Dni to wielkie wydarzenie.
Odpowiedzieli na nie. Nie na wołanie Jonasza.
Na Znak.

Ileż jest Bożych znaków codziennie, których nie zauważam?
Nie doceniam?
Ileż jest wezwań, na które nie odpowiadam?
Odkładam na trzy dni?
Uciekam?

Codziennie narzekam, że brak mi znaku...., aby się nawrócić?
Codziennie narzekam na innych, na sytuacje, na siebie, że przeszkadzają mi prawdziwie żyć....
Codziennie połyka mnie wielka ryba: ciemności, lęku, buntu, zniechęcenia, przerażenia, depresji, niezgody, podziałów, obłudy, kłamstwa, pozerstwa, pychy....

Nie mogę wzbić się w niebo?
Może sama utrącam sobie skrzydła, albo pozwalam na to innym...?

Nie mogę wzrosnąć, zakwitnąć, pokazać całe swoje piękno?
Może sama chowam się do cienia, pod ziemię?

Żaden inny znak nie będzie mi dany.
Oprócz Znaku Trzech Dni.

Znakiem nie jest sytuacja Niniwy. Ich możliwości życia.(!)
Znakiem nie jest charakter i chęci Jonasza. (!)

Znakiem dziś dla mnie jest .....

I co ja dzisiaj z tym zrobię?......

„Boże, moją ofiarą jest duch skruszony,
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz”. Ps 51

Pustynia jest łaską.

 

„On zniweczył wszystkie podstępy szatana  i nauczył nas zwyciężać pokusy do grzechu, abyśmy z czystym sercem obchodzili święta wielkanocne
i w końcu doszli

do Paschy wieczystej.”

Prefacją z niedzieli.

Wstrząsnąłeś i rozdarłeś ziemię, *
ulecz jej rozdarcia, albowiem się chwieje.
Ludowi Twemu zgotowałeś los twardy, *
napoiłeś nas winem, które moc odbiera.
Dla tych, którzy Ci służą, znak postawiłeś, *
by uciekali przed łukiem.
Aby ocaleli, których Ty miłujesz, *

wspomóż nas Twoją prawicą i wysłuchaj.

Ps 60,4-7 (Psalmy - LG tom II: Piątek II, str. 1010-1012;)

Nie, by naszemu Panu przypisywać obecne nieszczęście pandemi, ale odwrotnie w tym dopuście Bożym widzę, że tylko w Nim nasze ocalenie. To On posługuje się medykami, ludźmi dobrej woli.

To nasz Pan wyzwala tyle dobra, poświęcenia w wielu z nas. To czas w którym musimy odkryć na nowo naszą OSOBISTĄ relację do naszego Pana i Zbawiciela. To w imieniu Jezus jest nasze odkupienie.

Kościół tak, ale instytucjonalizm sam w sobie nie zbawia /wjechanie do garażu nie czyni nas samochodem :)/.

Panie, chroń nas, wspomóż nas Twoją prawicą i wysłuchaj. Amen

jn

I mówię: Gdybym jak gołąb miał skrzydła, *
uleciałbym i spoczął.
Uciekłbym daleko, *
zamieszkał na pustyni.
Prędko bym sobie wyszukał schronienie *
od wichru i nawałnicy.

Ps 55 (LG tom II: Środa II, str. 984-986;)

Tak trochę humorystycznie, a napewno egzystencjalnie - w psalmie - jak gołąb/ u mnie jak dzika kaczka.

 

Ta moja pustynia to raczej raj -  trochę małe zoo.

 

Z całą pewnością Pan mnie chroni od od wichru i nawałnicy.

Wychwalam Cię Panie, bo jesteś łaskawy i miłosierny.

Daj też innym na świecie schronienie i miłość.

 

 

 

jn

Chwała niech będzie Tobie,
Władco życia i światła,
Który swą własną mocą
Śmierć i mrok zwyciężyłeś.

/z hymnu modlitwy południowej wtorek II tydz. wielkanocny/

Psalm 119, 49
Pomnij, Panie, na słowo Twoje do swojego sługi, *
przez które mi dałeś nadzieję.

Czym dzisiaj można żyć jeśli nie Słowem Pana?

To Jego słowo jest dla nas, dla mnie otuchą i nadzieją.

To czas "swojej izdebki" (Mt 6,6), to czas, w którym nie inni, nie przyjaciele, nie proboszcz,

ale Nasz Ojciec, który jest w niebie widzi nas i jest przy nas.

Psalm 54, 3
Boże, słuchaj mojej modlitwy, *
nakłoń ucha na słowo ust moich.

 Ojcze nasz który jesteś w niebie...

 

jn

Henryk Przondziono /Foto Gość

Dziś, w niedzielę 1 grudnia, Kościele katolickim rozpoczyna się Adwent. Jest to bogaty w symbolikę, czterotygodniowy okres przygotowania do Bożego Narodzenia oraz wzmożonego oczekiwania na koniec czasów i ostateczne przyjście Jezusa Chrystusa. Czterotygodniowy czas Adwentu, który nie jest okresem pokuty, ale radosnego oczekiwania, obfituje w zwyczaje i symbole. Jest podobny do całego ludzkiego życia, które jest oczekiwaniem na pełne spotkanie z Bogiem.

Adwent jest wyjątkowym czasem dla chrześcijan. Słowo adwent pochodzi z języka łacińskiego "adventus", które oznacza przyjście. Dla starożytnych rzymian słowo to, oznaczało oficjalny przyjazd cezara. Dla chrześcijan to radosny czas przygotowania na przyjście Pana. Oczekiwanie na przyjście Chrystusa musi rodzić radość, gdyż jest oczekiwaniem na przyjście Jezusa. Dlatego też Adwent jest nie tyle czasem pokuty, ile raczej czasem pobożnego i radosnego oczekiwania. Opuszczenie hymnu Gloria nie jest wyrazem pokuty, jak w Wielkim Poście, lecz znakiem czekania na nowe zabrzmienie hymnu anielskiego śpiewanego w noc narodzenia Jezusa (Łk 2, 14).

Teologicznie czas ten wyraża oczekiwanie Kościoła na podwójne przyjście Chrystusa. W pierwszym okresie akcent położony jest na Paruzję, czyli ostateczne przyjście Chrystusa na końcu świata. Ostatni tydzień natomiast bezpośrednio przygotowuje do narodzenia Chrystusa, przez które Bóg wypełnia wszystkie obietnice złożone w historii.

Więcej…

Świętując Oktawę Wielkanocy zwrócił moją uwagę fragment (J 20, 11) o Marii Magdalenie, która stała przed grobem płacząc. Nic dziwnego, była tą, która znała Jezusa i miała trudność ze zrozumieniem dobrze tego co się wydarzyło. Spotkanie z Nim osuszyło te łzy i skupiło jej uwagę na Jego Słowie i działaniu zgodnie z tym, co do niej powiedział.

Moje łzy pojawiają się w trochę innym momencie. Kiedy mam trudność w zrozumieniu tego co się dzieje zazwyczaj krzyczę, złoszczę się z bezsilności i chcę wycofać się z tego co wcześniej podjęłam. Taka jest moja pierwsza reakcja, tuż przed spotkaniem i dialogiem z Bogiem, który zaczynam od stwierdzeń, że nie rozumiem zdarzeń, ludzi, ich reakcji i motywacji, a przede wszystkim, że nie rozumiem, po co Bóg daje mi takie doświadczenie.

Kiedy zadaję Mu te wszystkie pytania, jakie się we mnie pojawiają, słucham i zaczynam dostrzegać powoli sens i logikę Jego działania. Widzę jak wyprowadza mnie z tego co trudne i niezrozumiałe, budząc konkretne i konstruktywne myślenie. I wtedy z moich oczu zaczynają płynąć łzy, z którymi zupełnie nie mogę sobie poradzić, w żaden sposób nie umiem ich powstrzymać. Jakby musiały przemyć moje oczy, żebym dobrze zobaczyła Boże rozwiązanie i mój w nim udział. Wtedy rodzi się we mnie wewnętrzne pragnienie i muszę dokonać wyboru, który staje się motorem do działania, współpracy z Bogiem, wypełnienia zadania. I czasem jest mi dane oglądać dobre owoce, ale jeśli nawet nie są wcale takie oczywiste dla wszystkich, to i tak w sobie dostrzegam rozwój, radość, pokój i wdzięczność.

gz

Bóg powiedział do Jozuego: „Dziś zrzuciłem z was hańbę egipską”. (Joz 5,9a.10-12)
Minęło ponad 40 lat od wyjścia z Egiptu. Od ponad 40 lat są wolni od jarzma egipskiego.
Dlaczego zatem - Dzisiaj?

Więcej…

Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić.  (Rdz 15,5)
 

Dziś na niebie dzieją się fantastyczne rzeczy. Już nie tylko liczymy gwiazdy, latamy w kosmos, ale zaglądamy w najdalsze zakątki naszej galaktyki. Nie jestem specjalistką od gwiazd, więc niech zostanie tylko tyle.

Abram dostał obietnicę własności kraju. Nie lada obietnica, na miarę Boga.
Obietnica dana Abramowi została przypieczętowana zawarciem umowy, przymierzem we krwi, krwi zwierząt.
Krew jest symbolem życia. Gwarancją spełnienia obietnicy jest życie.

Już nie w niebie ale trochę bliżej ziemi, bo na górze Tabor też zdarzyło się coś niecodziennego. (Łk 9,28b-36)

Więcej…

Więcej artykułów…