Polecamy
Kto jest online?
Naszą witrynę przegląda teraz 5 gości 
Statystyki od 2015.02.06
Wizyty [+/-]
Dzisiaj:
Wczoraj:
Przedwczoraj:
273
155
97

+58
W tym roku:
Last year:
87197
93788
-6591
Strona główna PRZECZYTANE w sieci

Przestańmy biadolić

- Nasze życie się odmieni, gdy w jego centrum będzie Chrystus – przekonywał bp Edward Dajczak.

Przestańmy biadolić Miłosz Kluba /GN Bp Edward Dajczak mówił o zagrożeniu, jakie niesie bombardowanie współczesnego człowieka coraz szybszymi informacjami

– Myślę, że powinniśmy przestać biadolić. Myślę, że już jest czas. Nasze życie się odmieni, gdy w jego centrum będzie Chrystus – przekonywał bp Edward Dajczak, który był gościem odbywającego się w Krakowie Forum "Całą Ewangelię – Całe Ciało – Całemu Światu". Dodał, że każdy kryzys, przez który przechodzi Kościół, bierze się z kryzysu kontemplacji, modlitwy. – Ten obecny też nie wziął się znikąd – podkreślał.

Do największych wyzwań, jakie stają przed ewangelizatorami, biskup zaliczył mocną fragmentaryzację świata i myślenia o nim, która z kolei wynika z zabiegania i bombardowania człowieka informacjami. – Jedno wydanie nowojorskiego "Times’a" zawiera więcej informacji, niż przez całe życie odbierał człowiek w XIX wieku – mówił, powołując się na badania naukowe.

Jak bardzo współczesny świat nastawiony jest wyłącznie na informację, bp Edward Dajczak przekonał się podczas spotkań z młodymi, dla których "Bóg jest tylko ideą i pojęciem". – Głowa nafaszerowana informacjami, tylko nic nie poszło do serca – mówił.

By temu przeciwdziałać i skutecznie ewangelizować, przyciągać ludzi do Chrystusa, "najpierw trzeba usłyszeć, »co mówi Duch do Kościołów«". – Kościół nie stanie się miejscem głoszenia Chrystusa przekazując informacje, ale przez to, że jest miejscem spotkania – tłumaczył bp Dajczak. – Pozwólmy Bogu, żeby nas kochał – mówił, nawiązując do słów papieża Franciszka. – Wtedy będziemy mieli coś do powiedzenia światu.

Nazwą was wariatami

Forum CCC zakończyło się Mszą św. i modlitwą wstawienniczą za świat.

Nazwą was wariatami Miłosz Kluba /GN Zwróceni w różnych kierunkach uczestnicy wieczornej Eucharystii wspólnie modlili się za cały świat

Ostatnim akordem Forum „Całą Ewangelię – Całe Ciało – Całemu Światu” była Eucharystia w opactwie ojców cystersów w Mogile. Przewodniczył jej bp Grzegorz Ryś, koncelebrowali zaś kapłani biorący udział w spotkaniu – zarówno prelegenci, jak i uczestnicy.

Komentując fragment Ewangelii, w którym Jezus mówi, że koniec świata poprzedzą wojny, kataklizmy i prześladowania jego uczniów, bp Ryś zwrócił m.in. uwagę na pozorny paradoks. W jednym zdaniu Jezus mówi: „o śmierć was przyprawią”, a w drugim: „włos wam z głowy nie spadnie”. – Istnieje rzeczywistość, w której niczego nie tracisz – tłumaczył biskup. – Jaka to niesamowicie dobra nowina, że jest ten drugi plan! – przekonywał.

Wyjaśniał, że w tej perspektywie każde dobro, każde dążenie do dobra ma sens, bo nie przemija. Nawet, jeśli nie jest to dążenie do końca skuteczne.

Ważnym elementem wieczornej liturgii była modlitwa wstawiennicza. Najpierw, tuż po Komunii, prelegenci modlili się, kładąc ręce na podchodzących do każdego z nich uczestników celebracji. Nieco później przyszedł czas modlitwy za świat. Zebrani w poszczególnych częściach bazyliki Krzyża Świętego zwrócili się twarzami w cztery strony świata i modlili w różnych intencjach.

– Dziękuję. Bardzo dziękuję – powiedział krótko pod koniec Mszy św. bp Grzegorz Ryś, zwracając się do wszystkich uczestników forum. Wcześniej dziękował także za gościnę ojcom cystersom, dla których – jak przyznał – trwające do późnego wieczora celebracje mogły być uciążliwe. – Te trzy dni są znakiem wielkiej potrzeby ewangelizacji – odpowiedział opat klasztoru w Mogile. – Te mury powstały, by ewangelizować – zapewnił.

Zasadniczymi elementami Forum były sesje plenarne, panele, sesje robocze, spotkania w małych grupach. Refleksje i natchnienia wynikające ze świadectwa poszczególnych dni powierzano Panu Bogu w wieczornych celebracjach.

W sesjach i panelach wzięli udział m.in. ks. dr Peter Hocken z Wiednia, Jose Prado Flores z Meksyku, pastor Ulf Ekman z Upsali, bp Sandy Millar z Londynu a także polscy biskupi – Edward Dajczak z Koszalina czy Grzegorz Ryś z Krakowa. „Jako głównych nauczających zaprosiliśmy świadków wiary, którzy poprzez swoje oddanie Ewangelii dokonali wyraźnych przełomów – otworzyli nowe przestrzenie dla głoszenia Słowa w Europie i w Polsce. Są to osoby, które łączą swoje zaangażowanie w ewangelizację z pogłębioną refleksją nad własnym doświadczeniem w Panu” – mówił Andrzej Sionek z Sekretariatu ds. Nowej Ewangelizacji Archidiecezji Krakowskiej.

Pierwszy dzień Forum przebiegał pod hasłem „Cała Ewangelia”. Paneliści zastanawiali się nad tym, co jest pierwszym przesłaniem Ewangelii (kerygmatem), a co względem niego jest drugorzędne.

Ks. Peter Hocken z Wiednia w swoim wystąpieniu podkreślił, że „jeśli nie zrozumiemy kerygmatu, to nie zrozumiemy ewangelizacji”. Kerygmat ogłasza wydarzenie, dobrą nowinę. Tym wydarzeniem jest zmartwychwstanie Jezusa, ale nie chodzi tu o doktrynę czy teologię. „Kerygmat jest dobrą nowiną o królestwie. Ono się już rozpoczęło. Zmartwychwstaniemy w dniu ostatnim. Ale wszystko zaczęło się od zmartwychwstania Jezusa, który umarł na krzyżu z miłości do nas” – mówił ks. Hocken.

„Kerygmat jest po to, żeby przeszywał serce. Jeśli tego nie robi – nie jest kerygmatem. Katecheza uświęca umysł przez prawdę. Jest skuteczna, ale jest czymś innym niż kerygmat. Ona daje nam możliwość wzrastania do obrazu Chrystusa. Ale żeby dojść do tego obrazu trzeba się narodzić na nowo, a to dzieje się przez Słowo, które przeszywa serce” – wyjaśniał José Prado Flores, lider międzynarodowej sieci Szkół Ewangelizacji Świętego Andrzeja.

Bp Grzegorz Ryś zaznaczył, że nie można zatrzymać się w czasie Forum jedynie na wysłuchaniu tego, co mają do powiedzenia na temat Jezusa prelegenci. Konieczna jest osobista odpowiedź Jezusowi. „Najważniejsze pytanie Jezusa w Ewangelii, którego jesteśmy adresatami, to kim Ja jestem dla Was?” – mówił hierarcha podczas głoszenia kerygmatu w ramach celebracji wieczornej w Bazylice Świętego Krzyża w Krakowie-Mogile

Andrzej Sionek przypominał, że podtytuł Forum brzmiał: „Nie rób sam tego, co możemy zrobić razem”. Wspólnotowy i ekumeniczny charakter miał szczególnie drugi dzień wydarzenia przebiegający pod hasłem „Całe Ciało”.

„To jest spotkanie chrześcijan. Doświadczamy jednego ciała. Ekumenizm i ewangelizacja są ze sobą wewnętrznie powiązane” – mówił bp Grzegorz Ryś. Jego słowa potwierdzał Ulf Ekman, który wyraził radość, że jako pastor protestancki może wejść w atmosferę tego wydarzenia. „Jest wyczuwalny duchowy głód. Wszystko skupia się wokół Jezusa Chrystusa. Widać też miłość, jaka przelewa się między zebranymi, więc czuję się jak w domu” – powiedział szwedzki duchowny.

W czasie wieczornej liturgii odnowiono przyrzeczenia chrzcielne. „Chcemy odnowić w sobie świadomość, że jesteśmy wszczepieni w Chrystusa, w Jego Ciało przez chrzest. Chcemy tę tożsamość chrzcielną w sobie odnowić, bo to jest to, co nas łączy, niezależnie od wszystkiego, co nas dzieli” – mówił bp Ryś na zakończenie drugiego dnia Forum.

Ostatniemu dniu Forum towarzyszyło hasło „Całemu światu”. „Mam nadzieję, że nie pozostawicie ponownej ewangelizacji Polski tylko kapłanom – mówił bp Sandy Millar. Nie mam nic przeciwko księżom – sam jestem księdzem. Ale nie zostawiajcie tego dzieła tylko nam samym, bo ono się nie dokona. Dokona się za pośrednictwem chrześcijan, którzy wydychają Chrystusa, którzy się uśmiechają i miłują, którzy robią to, co zrobiłby Jezus” – w ten sposób emerytowany biskup anglikański zachęcał uczestników Forum CCC do zaangażowania w dzieło nowej ewangelizacji.

Bp Edward Dajczak wskazał kilka elementów, które są konieczne, aby skutecznie ewangelizować świat. „Pierwsze, czego świat potrzebuje, to wzięcia przez nas odpowiedzialności za nasze słabości a nie obciążanie nimi Boga; odważnie i z całą pokorą”. W drugiej kolejności wymienione zostało świadectwo. „Nie wystarczy informacja. Decydujące jest to, jak żyjemy” – przekonywał hierarcha. Ostatnim elementem, na który zwrócił uwagę bp Dajczak było słuchanie świata. „My często kryjemy się za zasłoną zalewu informacji religijnych. Ale żeby odpowiedzieć na potrzeby świata, trzeba zacząć od słuchania Boga i człowieka. Nie zaczynajmy od gadania” – apelował biskup koszalińsko-kołobrzeski.

Forum zakończyło się uroczystą Mszą św. z posłaniem uczestników do ewangelizowania w ich codziennych miejscach życia – w rodzinach i pracy a także modlitwą wstawienniczą za świat.

„Wrócicie stąd do swoich domów, a nikt nie będzie chciał was słuchać. Powiedzą, że nasłuchaliście się głupot, albo nazwą was wariatami” – mówił do uczestników Forum bp Grzegorz Ryś. Podczas homilii Mszy św. kończącej Forum hierarcha przestrzegał jego uczestników przed oczekiwaniem sukcesu ewangelizacji w wymiarze ludzkim. „Jest rzeczywistość w Bogu, gdzie to trwa, gdzie ma sens, gdzie owocuje. My nie musimy tych owoców widzieć. Ale to owocuje, bo Bóg daje wzrost” – tłumaczył krakowski biskup.

Forum Ewangelizacyjne przebiegało pod hasłem „Całą Ewangelię – Całe Ciało – Całemu światu”. Odbywało się w dniach 14-16 listopada w nowohuckiej Mogile – w miejscu, gdzie bł. Jan Paweł II użył po raz pierwszy (w 1979 r.) określenia „nowa ewangelizacja”. Uczestniczyło w nim ok. 2000 osób z całej Polski.

Papież: Nie gońcie za religijnymi sensacjami

Papież Franciszek przestrzegł dziś przed pogonią za osobliwościami i sensacjami religijnymi.

Papież: Nie gońcie za religijnymi sensacjami GUIDO MONTANI /PAP/EPA

Podczas porannej Eucharystii sprawowanej w Domu Świętej Marty zaznaczył, że autentyczna wiara nie polega na doszukiwaniu się nowych objawień czy orędzi Matki Bożej, ale na życiu w mądrości Ducha Świętego, zaś Królestwo Boże nie przychodzi w sposób widzialny.

Swoją homilię papież rozpoczął komentując pierwsze czytanie (Mdr 7,22-8,1), mówiące o nastawieniu ludzi duchowych, autentycznych chrześcijan żyjących mądrością Ducha Świętego. Prowadzi ich ona, by żyć duchem Bożym, by osądzać i podejmować decyzje według serca Bożego.

„Jest to duch pokoju, miłości, braterstwa. I tym właśnie jest świętość. Jest ona tym, czego Bóg żąda od Abrahama - «Chodź w mojej światłości i bądź nienaganny»- to właśnie podążanie pod natchnieniem Ducha Bożego i tej mądrości. Można powiedzieć, że ludzie, którzy podążają w ten sposób, są ludźmi mądrymi, gdyż idą pod natchnieniem cierpliwości Boga” - stwierdził papież.

Ojciec Święty zauważył, że dzisiejsza Ewangelia (Łk 17,20-25) mówi o innym duchu, duchu szukania ciekawostek.

„Ma to miejsce wówczas, gdy chcemy zawłaszczyć Boże plany, przyszłość, rzeczy, wiedzieć wszystko, wziąć wszystko w swoje ręce... Faryzeusze zapytali Jezusa, kiedy przyjdzie Królestwo Boże. Ciekawi! Chcieli znać datę, dzień... Duch ciekawości oddala nas od ducha mądrości, gdyż interesują nas jedynie szczegóły, wiadomości, wiadomostki każdego dnia. Albo jak to się robi...A duch ciekawości nie jest dobrym duchem, jest duchem rozpraszania, oddalenia od Boga, duchem gadulstwa. A Jezus posuwa się nawet do tego, żeby nam powiedzieć, że ten światowy duch ciekawości prowadzi nas do zamętu” - zaznaczył Ojciec Święty.

Papież dodał, że ciekawość pobudza nas, byśmy słyszeli, że Pan jest tu czy tam, prowadzi nas do uganiania się za wizjonerami, otrzymującymi listy od Matki Bożej, jakieś orędzia. Tymczasem Matka Boża jest Matką i kocha nas wszystkich. Nie jest dyrektorką poczty, codziennie wysyłającą orędzia. „Te nowinki oddalają od Ewangelii, od Ducha Świętego, oddalają od pokoju i mądrości, od Bożej chwały, od Bożego piękna. Gdyż Jezus mówi, że Królestwo Boże nie przychodzi w sposób przyciągający uwagę: przychodzi w mądrości. «Królestwo Boże jest pośród was», mówi Jezus, jest ono tym działaniem Ducha Świętego, które daje nam mądrość, pokój. Królestwo Boże nie przychodzi w zamęcie, tak jak Bóg nie mówił do proroka Eliasza w wichurze, w burzy, ale w łagodnym powiewie wiatru, w powiewie mądrości” - podkreślił Ojciec Święty.

Papież zaapelował, byśmy nie szukali Królestwa Bożego w dziwnych rzeczach, nie szukali nowinek tą ciekawością światową. „Pozwólmy, by Duch Święty prowadził nas naprzód, z tą mądrością, która jest jak łagodny powiew wiatru. To jest Duch Królestwa Bożego, o którym mówi Jezus. Niech się tak stanie” - zakończył swoją homilię papież Franciszek.

Bp Ryś: Nie chodzi o ilość głów w Kościele

Z Roku Wiary wychodzimy z pytaniem: jaką systematyczną formację, rozłożoną na lata proponujemy wiernym oraz czy interesuje nas rzeczywisty wzrost, a nie tylko liczenie głów – mówi KAI bp Grzegorz Ryś.

Bp Ryś: Nie chodzi o ilość głów w Kościele Roman Koszowski /GN Bp Grzegorz Ryś

Zwraca uwagę, że także dla Kościoła w Polsce kwestiami kluczowymi są dziś: pierwszeństwo świadectwa, autentyczne spotkanie i głoszenie Chrystusa. Tymczasem Kościół w naszym kraju ma "łatwość rozmieniania się na trzecio- i czwartorzędne tematy" - przyznaje przewodniczący Zespołu Episkopatu ds. Nowej Ewangelizacji. Jednocześnie zwraca uwagę, że dzieją się w nim także rzeczy piękne, które właśnie z uwagi na swój pozytywny charakter, nie przebijają się do mediów.


KAI: Rok Wiary zakończy się już niebawem, 24 listopada. Czym zaowocował w Kościele w Polsce?

Bp Grzegorz Ryś: W tym obszarze, który mi powierzono dwa lata temu [bp Ryś został przewodniczącym utworzonego wówczas Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji – KAI] działo się bardzo dużo. Przeżyliśmy dwa Kongresy Nowej Ewangelizacji, które były ważną refleksją.

KAI: A co powiedziały o naszej rzeczywistości?

– Że Kościół w Polsce jest bogaty w ludzi, którzy czują się za niego odpowiedzialni; że to są ludzie, którzy – choć wyrośli z różnych charyzmatów – bardzo cenią sobie doświadczenie jedności i spotkanie z urzędem Kościoła, ze Stolicą Apostolską, z biskupami. Myślę, że to jest proces piękny i nieodwracalny.


KAI: To spostrzeżenie przeczy dość powszechnej tezie o wzrastającej w Polsce tendencji do myślenia w kategoriach: wiara – tak, Kościół – nie; wierzę, ale nie praktykuję.

– Nie chcę podejmować ogólnej debaty, co innego gdyby to miała być rozmowa z konkretnymi ludźmi. Nieraz bowiem za takimi deklaracjami kryją się różne doświadczenia. Nie zamierzam więc, broń Boże, nikogo oceniać czy osądzać.

W wierze chrześcijańskiej jest natomiast tak, że jeśli przyjmuję Jezusa Chrystusa, to odkrywam, że jest ktoś, kto za mnie umarł i dla mnie zmartwychwstał. Jednocześnie odkrywam, że Jego śmierć i zmartwychwstanie owocuje darem Ducha Świętego w moim życiu, a Duch jest Duchem Kościoła. To jest pewna całość, jedno doświadczenie paschalne w Jezusie Chrystusie i ono koniecznie kulminuje w Kościele. Rozumiem, że człowiek może mieć z tym problem.

Wiara to jest też odpowiedź na Objawienie. Nie możemy dyktować Panu Bogu Jego sposobu działania, On obrał taki i każdy z nas próbuje się w tym Bożym działaniu odnaleźć ze swoją odpowiedzią. W Kościele w Polsce, w parafiach i diecezjach, jest wiele wspólnot i rzeczywistości, w których odkrywamy to, co jest istotne. Jednak taki obraz Kościoła rzadko przebija się do mediów i może tu jest kłopot. Nie twierdzę, że media są wrogie czy mówią rzeczy nieprawdziwe, natomiast – że jest nierównowaga w pokazywaniu tego, co się naprawdę w Kościele dzieje – nie ma wątpliwości.

Jestem właśnie po konferencji prasowej zapowiadającej naprawdę duże wydarzenie, jakim będzie listopadowe Forum Nowej Ewangelizacji. Udało nam się zaprosić do Krakowa wszystkich wielkich ludzi – nie tylko z Kościoła katolickiego, także z innych Kościołów – którymi w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Pan Bóg posłużył się w dziele ewangelizacji. Tymczasem zainteresowanie mediów było właściwie żadne. Wyobrażam sobie, że gdyby dotyczyło to jakiejś rzeczy skandalicznej, byłoby znacznie większe, co tu dużo mówić. Jest więc jakaś nierównowaga w mówieniu o Kościele.

Te hiobowe głosy, niejednokrotnie rozlegające się nad Kościołem w Polsce, biorą się jednak z jego jednostronnego postrzegania. Nie mówię, że ta strona jest nieprawdziwa, ale to jest jedna strona.

KAI: Po doświadczeniach Roku Wiary widać to jeszcze wyraźniej?

– Widziałem wielką mobilizację. Właściwie nie ma diecezji w Polsce, w której nie wydarzyłoby się coś ważnego: jakaś forma ewangelizacji w najważniejszych miastach, fora nowej ewangelizacji albo miejscowe kongresy lub też spotkania wszystkich „rzeczywistości” soborowych: ruchów, stowarzyszeń.

Z Roku Wiary wychodzimy z pytaniem: co dalej? Nie chodzi o to, by ewangelizacja była wydarzeniem jednorazowym, wielkim eventem, nawet stadionowym. Chodzi o odpowiedź na pytanie: dokąd my tych ludzi dalej zapraszamy; jaką systematyczną formację, rozłożoną na lata im proponujemy; czy interesuje nas rzeczywisty wzrost, a nie tylko liczenie głów?

Nową ewangelizację można rozumieć dość płytko, w takim kluczu, że mamy 44 proc. a chodzi o to, żeby było 60. Sprawa nie sprowadza się do tego, żeby słupki drgnęły w górę. To sięga o wiele głębiej: co kryje się za liczbami, jakie doświadczenie wiary. Powstaje wiele poważnych pytań. Czas, w którym dzieje się tyle dobra jest doskonałą okazją do tego, by się nad nimi zastanowić.

KAI: A jaka jest odpowiedź Księdza Biskupa na pytanie: dokąd dalej? Czy Kościół w Polsce ma pomysł i wie dokąd i jak wędrować z ludźmi, którzy dzięki inicjatywom Roku Wiary niejako na nowo się pokazali, ukazując też siłę Kościoła?

– Myślę że ma. Problem nie tkwi w tym, czy jest pomysł i czy są odpowiedzi na najważniejsze pytania. Jest natomiast pytanie, jak te odpowiedzi, które naprawdę ciągle padają, przełożyć na powszechną świadomość w Kościele. Myślę, że na ostatnim Kongresie Nowej Ewangelizacji wypracowaliśmy niezwykłą refleksję dotyczącą programu wzrostu w parafiach.

Powstaje pytanie, jak z tym teraz dotrzeć do powszechnej świadomości w Kościele. Boże kochany, to nie jest tak, że odkrywamy Amerykę, tylko próbujemy możliwie głęboko wgryźć się w to, czym Kościół żyje, tzn. co się wydarzyło na Synodzie Biskupów nt. Nowej Ewangelizacji dla przekazu wiary; co się wydarza w nauczaniu papieży od Pawła VI i jego adhortacji „Evangelii nuntiandi”, aż po październikowy tekst papieża Franciszka o Nowej Ewangelizacji. Tego jest bardzo dużo, natomiast powstaje pytanie o narzędzia asymilacji i jak się temu dać zaimpregnować.

KAI: A co zrobić, by rzeczywiście mógł dokonać się właściwy, a więc niekoniecznie wykazywany liczbami, wzrost? Czego najbardziej brakuje dziś Kościołowi nad Wisłą?

– Nie wiem, czego brakuje... W przesłaniu do Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji papież Franciszek całą dotychczasową refleksję Kościoła na ten temat zsumował w trzech punktach. Uważam, że są one istotne odniesieniu do całego świata, ale w Polsce są ważne wręcz niesamowicie.

Pierwszy punkt mówi o pierwszeństwie świadectwa, drugi – o pilnej potrzebie wyjścia na zewnątrz, do spotkania (każde słowo jest tu ważne: chodzi o to, że wyjście na zewnątrz ma służyć rzeczywistemu spotkaniu i że jest ku temu pilna potrzeba), trzeci zaś – o programie duszpasterskim, który skupia się na tym, co jest istotne. To jest fantastyczne wystąpienie, zaś każdy z tych punktów wymaga odrębnego przeanalizowania.

Co do pierwszeństwa świadectwa: nie chodzi tu o świadectwo w ogóle. Papieże wskazywali na bardzo konkretne jego wymiary. Paweł VI mówił np. o ubóstwie, abstynencji, wstrzemięźliwości, ascezie i o wolności. Z kolei Synod poświęcony Nowej Ewangelizacji podkreślał kontemplację i wybór ubogich, zaś papież Franciszek mówi: wybór ubogich, ale wedle klucza miłosierdzia (to słowo staje się już refrenem jego pontyfikatu). Nie chodzi więc o to, że jesteśmy wezwani do świadectwa w ogóle – na poziomie takich ogólnych stwierdzeń można się zatrzymać i wtedy lądujemy w banale. To musi być konkret.

Papież Franciszek mówi też o pilnej potrzebie wyjścia do spotkania. To niesamowicie ważne. Możemy bowiem wychodzić, ale wcale nie do spotkania. Nie wiem, czy w Kościele w Polsce nie jest to wręcz coś kluczowego. Jeszcze ze sobą rozmawiamy, ale ciekawe, czy się spotykamy? Czy kiedy wychodzimy na zewnątrz, zawsze dochodzi do spotkania? Nie odnoszę takiego wrażenia...

Trzeci punkt: skupić się na tym, co jest istotne. A co jest istotne? Głosić Jezusa Chrystusa, kerygmat. Konferencja Episkopatu Polski zagłosowała nad programem duszpasterskim na najbliższe lata, które nas prowadzą do rocznicy chrztu. Chodzi o to, żebyśmy odkryli prawdę, że każdy z nas jest ochrzczony, a do tego trzeba głosić to, co jest istotne.

Bijąc się także we własne piersi zauważam, że mamy w Kościele w Polsce łatwość rozmieniania się na trzecio- i czwartorzędne tematy. Brakuje nam tej ascezy skupienia się na tym, co jest istotą. W tej syntezie papież Franciszek jest naprawdę genialny.

KAI: Czy zjawisko „pełzającej laicyzacji” doprowadzi w Polsce do odwrotu od religii, czy też nasz kraj pozostanie miejscem w Europie, gdzie będzie się czerpało ze źródeł?

– Sięganie do źródeł jest bardzo ważne, ale jest to pewne narzędzie. Nie chciałbym, abyśmy o źródłach naszej wiary myśleli dzisiaj jedynie w kategoriach tradycji, dziedzictwa. Jest wiele narzekania na to, że człowiek odcina się od korzeni. Ale jest też bardzo istotne, w jaki sposób my mu te korzenie prezentujemy.
Paweł VI mówił w adhortacji „Evangelii nuntiandi” o żywym skarbcu prawdy, jaki jest w Kościele. Skarbcem jest owo dziedzictwo; różne – ufamy, że coraz lepsze, dojrzalsze i doskonalsze – formy wyrażania prawdy. Ale istotą tego opisu jest myśl, że to jest skarbiec żywy, żyjący. Nie można mówić o przeszłości, o tradycji jako o czymś, co jest tylko minione. Kościół nie żyje tradycją w ten sposób, że przegląda stare zdjęcia...

Jeśli się pokazuje te korzenie w taki sposób, że to jest doświadczenie żyjącego Boga, mocnego, który dokonywał wielkich dzieł z naszymi ojcami, dziadkami i pradziadkami, to odnajdujemy w tym doświadczeniu nadzieję dla nas: że ręka Pańska nie jest słabsza, ramię Pańskie nie osłabło, bo Bóg mocny wtedy, jest mocny i dzisiaj. Jest ten sam.

Tak, jak można urzeczowić wiarę w teraźniejszości, tak można zrobić to z doświadczeniem z przeszłości. Wtedy mamy do czynienia nie z wiarą, ale z jakąś formą ideologii.

KAI: W sumie jednak przedstawił Ksiądz Biskup bardzo optymistyczny obraz Kościoła w Polsce...

– Wiadomo, że to obraz jednostronny. Ktoś pewnie zapyta, dlaczego jest tak źle skoro jest tak dobrze (śmiech). Nie mogę o tym nie mówić, bo takie właśnie jest moje doświadczenie Kościoła.

Przez ostatnie dwa lata spotkałem wiele osób, idzie to w dziesiątki tysięcy ludzi w całej Polsce. Są oni autentycznie zaangażowani, przeżywają wiarę w sposób możliwie dojrzały, tak że ta wiara „wypycha” ich na zewnątrz, do innych, chcą się nią dzielić, mają w sobie pasję ewangelizacji. Coraz więcej jest też księży dotkniętych poczuciem, że są jakby przy pewnej ścianie: robią wiele rzeczy i nic się nie zmienia.

Niech ci, którzy odpowiadają za inne obszary życia kościelnego w Polsce mówią o tym, jak to widzą. Moje doświadczenie jest właśnie takie. Nie oznacza to, że jest powszechne zrozumienie dla tych procesów, które nazywamy nową ewangelizacją, np. dla jej ekumenicznego wymiaru. Ale przynajmniej możemy spokojnie stawiać sobie takie pytania i cele oraz doświadczać tam, gdzie można, jedności przeżywania wiary. Od tej strony dzieją się rzeczy bardzo piękne.

 

Papież: Nadzieja - ryzykowna cnota

dodane 2013-10-29 14:00

KAI |

Nadzieja to nie optymizm, ale "oczekiwanie z upragnieniem" objawienia się Syna Bożego - powiedział papież Franciszek podczas porannej Eucharystii sprawowanej w Domu Świętej Marty. Jednocześnie podkreślił, że chrześcijanie muszą wystrzegać się klerykalizmu i wygodnictwa.

Papież: Nadzieja - ryzykowna cnota ALESSANDRO DI MEO /PAP/EPA

Wychodząc od pierwszego czytania (Rz 8,18-25) Ojciec Święty wskazał na wyjątkowy charakter chrześcijańskiej nadziei. Nie chodzi w niej o optymizm, ale "oczekiwanie z upragnieniem", nastawione na objawienia się Syna Bożego. Ponieważ stworzenie zostało poddane marności, to chrześcijanin żyje, w napięciu między nadzieją a zniewoleniem. Nawiązując do słów św. Pawła zaznaczył, że nadzieja nie zawodzi, jest pewna. Tym niemniej nie łatwo ją pojąć. Czasami myślimy, że człowiek nadziei to optymista.

"Nadzieja nie jest optymizmem, nie jest tą zdolnością patrzenia na rzeczy z dobrym nastawieniem ducha i postępowaniem naprzód. Taka postawa jest optymizmem, a nie nadzieją. Nadzieją nie jest też pozytywne nastawienie do różnych spraw... Powiada się, że nadzieja jest najpokorniejszą z trzech cnót teologalnych, ponieważ ukrywa się w życiu. Wiarę się widzi, odczuwa, wiadomo czym jest. Miłość się czyni, wiadomo, czym jest. Ale czym jest nadzieja? Czym jest ta postawa nadziei? By nieco się do niej przybliżyć, zauważmy na początek, że nadzieja jest cnotą ryzykowną, jak mówi św. Paweł: "oczekiwaniem z upragnieniem objawienia się synów Bożych". To nie jest złudzenie" - podkreślił Ojciec Święty.

Papież zaznaczył, że posiadanie nadziei jest oczekiwaniem z napięciem owego objawienia, radości, która wypełni nasze usta uśmiechem. Przypomniał, że chrześcijanie pierwszych wieków przedstawiali ją jako kotwicę, zarzuconą na drugim brzegu, po drugiej stronie życia, a nasze życie jest zmierzaniem ku tej kotwicy. W tym kontekście pytał: "Gdzie jesteśmy zakotwiczeni, każdy z nas? Czy właśnie na tym brzegu, tak odległego oceanu, czy też w sztucznej lagunie, jaką uczyniliśmy, z naszymi regułami, zachowaniami, harmonogramami, naszym klerykalizmem, naszymi postawami kościelnymi i niekościelnymi? Wszystko wygodne, bezpieczne? To nie jest nadzieja. Gdzie jest zakotwiczona moje serce, czy tam w owej sztucznej lagunie, z zachowaniem naprawdę nienagannym ?"

Papież Franciszek zauważył, że św. Paweł wskazał również na inną ikonę nadziei - obraz porodu. "Oczekujemy, a to jest postawa porodu. Nadzieja jest dynamiczna, jest dawaniem życia. Ale pierwszych owoców Ducha nie widać. A jednak wiemy, że Duch działa w nas, jakby był ziarnkiem gorczycy, w swym wnętrzu jest pełen życia, siły, które się rozwija, aż staje się drzewem. Duch działa jak zaczyn. Duch działa niewidzialnie, ale jest. To łaska, o którą trzeba prosić" - wyjaśniał Ojciec Święty.

"Czym innym jest życie w nadziei, bo w nadziei jesteśmy zbawieni, a czym innym jest życie jako dobrzy chrześcijanie i nic więcej. Życie w oczekiwaniu na objawienie lub dobre życie, według przykazań, zakotwiczeni w brzegu dalekim, czy też zaparkowani na sztucznej lagunie. Myślę o Maryi, młodej dziewczynie, która kiedy usłyszawszy, że została mamą, zmieniła swoją postawę, poszła, by pomagać i wyśpiewywała kantyk Magnificat. Kiedy kobieta pocznie w swoim łonie, jest nie tylko kobietą, ale także matką. Nadzieja ma w sobie coś z tego. Zmienia naszą postawę: jesteśmy sobą, ale także i czymś więcej, patrząc dalej, zakotwiczeni w życiu wiecznym" - zaznaczył Papież Franciszek.

Na zakończenie homilii Ojciec Święty zwrócił się do obecnych na Mszy św. księży z Meksyku, obchodzących 25. rocznicę swoich święceń. "Proście Matyję, Matkę nadziei, aby wasze lata były pełne nadziei, byście żyli jako kapłani nadziei, dając nadzieję" - powiedział papież.

Więcej artykułów…