Papież: Nie módl się jak papuga, wzywaj Ducha ŚwiętegoKończąc cykl katechez poświęcony modlitwie, Ojciec Święty przypomniał, że pierwszym darem dla każdego chrześcijanina jest Duch Święty. „Nie jest to jeden z wielu darów, ale dar podstawowy. Bez niego nie ma relacji z Chrystusem i z Ojcem” – zaznaczył Papież. Audiencja środowa była transmitowana przez media z biblioteki Pałacu Apostolskiego. Duch Święty otwiera nas na obecność Ojca i wciąga w „wir” miłości, który jest samym sercem Boga. To On dogłębnie nas przemienia i sprawia, że doświadczamy wzruszającej radości bycia kochanymi przez Boga jako Jego dzieci. Papież zaznaczył, że cała nasza duchowa praca, mająca na celu zbliżenie się do Boga, jest wykonywana właśnie przez Ducha Świętego. Dzięki Niemu prowadzimy chrześcijańskie życie. Dlatego Kościół zachęca nas, abyśmy codziennie modlili się do Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, zwłaszcza na początku i na końcu każdej ważnej czynności” – przypomniał Franciszek. Papież podkreślił, że dzięki Duchowi Świętemu Chrystus nie jest wyłącznie postacią historyczną, oddaloną od nas w czasie i niedostępną. Duch Święty przynosi Go do naszych serc teraz i dzisiaj. „Dzięki Niemu każdy chrześcijanin zawsze ma możliwość spotkania żywego Chrystusa. Jezus nadal wychowuje swoich uczniów, tak samo jak to robił to z Piotrem, Pawłem czy Marią Magdaleną” – zapewnił Franciszek. W osobach, które się modlą, pulsuje życie
Papież przypomniał, że pierwszym zadaniem chrześcijan jest właśnie podtrzymywanie przy życiu tego ognia, który Jezus przyniósł na ziemię (por. Łk 12, 49). „Tym ogniem jest miłość. Bez niej gasną proroctwa, smutek zastępuje radość, przyzwyczajenie zastępuje służbę, która zamienia się w niewolę” – powiedział Franciszek.
|
ks. Wł. Lewandowski
Czyli jak gasić pożary w Kościele. Wczorajszym komentarzem trochę mnie Beata Zajączkowska uprzedziła. Od kilku dni zbierałem materiały o zbliżającej się beatyfikacji Carla Acutisa. Tymczasem w środę otrzymaliśmy ciekawy tekst o trwających właśnie przygotowaniach. Cóż, bywa, zwłaszcza gdy autorów dzieli przeszło tysiąc kilometrów i nie mogą wspólnie zaplanować tematów na najbliższe dni. Na szczęście, mimo pandemii, życie w Kościele toczy się dalej i są inne, nie mniej interesujące wydarzenia, o których warto pisać.
W homilii Ojciec Święty podkreślił znaczenie modlitwy w życiu Kościoła. Najpierw odniósł się do czytanego dzisiaj fragmentu Ewangelii (J 14, 1-12), w którym Jezus mówi swoim uczniom: „Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca”. Przypomniał, że dalej Pan Jezus mówi: „o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu”. Zatem – zauważył – możemy powiedzieć, że ten fragment stanowi deklarację dostępu do Ojca. Ojciec był zawsze obecny w życiu Jezusa, a Jezus powiedział, że Ojciec troszczy się o nas i o swoje stworzenia i dlatego nauczył swoich uczniów modlitwy „Ojcze nasz”. W ten sposób otworzył nam jakby bramy do wszechmocy modlitwy, ucząc zaufania do Ojca, który wszystko może uczynić.
Papież zaznaczył, że modlitwa domaga się z naszej strony ufności i odwagi, tak jak to czynili ojcowie w wierze: Abraham, kiedy „handlował się” z Bogiem o ocalenie grzeszników, czy Mojżesz, który miał nawet odwagę powiedzieć Bogu „nie”. „Modlitwa z niewielką odwagą to brak szacunku. Modlitwa to pójście z Jezusem do Ojca, który da tobie wszystko. Potrzebna jest odwaga w modlitwie, szczerość w modlitwie. Ta sama, która jest potrzebna, by przepowiadać” – stwierdził Franciszek.
- Moment poznania Jezusa ma miejsce przy Eucharystii. Jak spożywasz słowo Boże, to ono cię prowadzi do Paschy - do spożywania tego chleba i tego wina! To jest moment rozstrzygający. Bo albo w to wejdziesz, albo się cofasz do siebie - i nie jesteś wstanie do końca poznać Jezusa - tłumaczył arcybiskup Grzegorz. O Jezusowej Hagadzie na święcie Pesach, która nie opowiada o wyjściu z Egiptu, ale o wadze i znaczeniu Eucharystii, mówił w czasie porannej Mszy Świętej w kaplicy domu biskupiego metropolita łódzki arcybiskup Grzegorz Ryś
W posługach nie chodzi o odciążenie przepracowanego proboszcza. Posługi są pomostem między liturgią a życiem chrześcijańskim. Powołanie przez papieża nowej komisji ds. przestudiowania diakonatu kobiet z pewnością rozpali umysły. Jedne w kierunku prób zrozumienia i odnalezienia roli i znaczenia diakona, ale też i innych posług, we wspólnocie Kościoła. Inne zapłodni nową falą teorii spiskowych, wskazujących na wewnętrzny jego rozkład i coraz większe wpływy chcących go zniszczyć tajemnych sił. Na ile ostatnie (teorie spiskowe, nie siły) są żywotne i popularne wśród wiernych można przekonać się przeglądając od czasu do czasu YouTube. Ilość wyświetleń często o setki i tysiące razy przewyższa choćby papieskie intencje modlitewne czy nawet katechezy ojca Szustaka. Na ile są one odzwierciedleniem stanu faktycznego a na ile – jak zatytułowała kiedyś swoją książkę Karen Horney – produktem neurotycznej osobowości naszych czasów, tu rozstrzygać nie będziemy. Zatrzymajmy się natomiast przy diakonacie i posługach w Kościele.
|